Tak, kobiety po czterdziestym, pięćdziesiątym roku życia boją się powiększać usta. Uważają, że to dla młodych, że nie w ich stylu, że zmiana będzie bardzo widoczna i narażą się na kpiny, albo najzwyczajniej w świecie, że to im niepotrzebne. Ja mam inne zdanie.

Usta z wiekiem tracą jędrność, stają się coraz mniejsze, skóra jest cieńsza. Wokół pojawiają się zmarszczki, kąciki opadają, a w późniejszym wieku następuje zaniki i odwodnienie.

Można temu zaradzić odpowiednio nawilżając usta. A najlepiej nawilża kwas hialuronowy. Dodaje objętość, poprawia i koryguje kontur, podnosi opadające kąciki. Usta odzyskują kolor i młodzieńczą jędrność. Zabieg można tak dobrać, że będą wyglądały naturalnie, zauważymy tylko ogólny efekt odmłodzenia. Tak więc warto się skusić na taki zabieg nie tylko dla urody, ale także dla poprawy kondycji ust.

Na potwierdzenie posłużę się przykładem mojej stałej pacjentki, którą wielokrotnie namawiałam na ten zabieg, a ona ciągle się wahała, „bo nie jest już młodą seksowną dziewczyną, bo to jej niepotrzebne, bo znajomi ją wyśmieją”. Raz jednak, w przypływie dobrego humoru zdecydowała się. Wróciła za kilka dni zachwycona rezultatem. Teraz jej usta nie wymagają tak częstego nawilżania, efekt jest bardzo naturalny (nikt znajomych nie komentował), a w lustrze widzi siebie z ustami sprzed 20 lat i to jest największa rekomendacja.

Gorąco polecam ten zabieg, bo przecież usta są symbolem kobiecości, wystarczy je tylko podkreślić czerwoną szminką i poczujemy się piękniejsze.